Pandemia to nowe wyzwania dla transplantologów
– Ciężko chorują oczywiście pacjenci w każdym wieku, ale kwalifikujemy do transplantacji płuc z powodu uszkodzenia po COVID-19 młodych pacjentów, do 50-tki – mówi lek. med. Maciej Urlik.
W ostatnich miesiącach pojawili się pacjenci z płucami tak zniszczonymi z powodu zakażenia koronawirusem, że jedyną szansą na uratowanie życia jest transplantacja. Czy macie ich dużo?
Lek. med. Maciej Urlik specjalista transplantolog, kardiochirurg, ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, który 12 czerwca po raz pierwszy weźmie udział w Biegu po Nowe Życie: – I dużo i mało. Mieliśmy już do czynienia z kilkudziesięcioma pacjentami kwalifikowanymi do transplantacji z powodu uszkodzenia płuc po COVID-19. Przeszczepiliśmy siedmiu, dwóch niestety po transplantacji zmarło.
Dlaczego tak niewielu spośród chorych z płucami uszkodzonymi przez koronawirusa udało nam się zoperować? To są pacjenci w bardzo ciężkim stanie, z niewydolnością wielonarządową, ich średni czas przeżycia to kilka dni. Najpierw są podłączani do respiratorów, gdy to nie wystarcza, próbuje się ich ratować za pomocą ECMO, urządzenia do pozaustrojowego utlenowania krwi. Jeśli to także nie poprawia stanu chorego, nasi lekarze ze szpitali covidowych proszą nas o pomoc, jeśli pacjenta można zakwalifikować do takiego zabiegu, zgłasza się ich do pilnej transplantacji płuc.
W jakim wieku to są osoby?
– Ciężko chorują oczywiście pacjenci w każdym wieku, ale kwalifikujemy do transplantacji płuc z powodu uszkodzenia po COVID-19 młodych pacjentów, do 50-tki. Dlaczego? Przed transplantacją pacjent powinien mieć wykonane bardzo dokładne badania, między innymi kolonoskopię czy koronarografię, by wykluczyć niektóre choroby, np. raka jelita grubego czy poważną miażdżycę tętnic wieńcowych i nie tylko. W przypadku pacjentów po COVID-19 nie ma na to czasu, im młodszy pacjent tym mniejsze prawdopodobieństwo takich chorób. To dotyczy tylko pacjentów po zakażeniach koronawirusem, pacjenci wymagający transplantacji z innego powodu niż zakażenie koronawirusem bywają oczywiście także starsi i przechodzą pełną kwalifikację. To oczywiście dla ich dobra i lepszego wyniku transplantacji. W przypadku pacjentów covidowych nie ma na to czasu.
Pacjentom z początkowym stadium nowotworów wątroby przeszczepia się z powodzeniem ten narząd, także w Polsce. Rak płuca to jeden z tych nowotworów, które zbierają największe śmiertelne żniwo. Dlaczego się nie przeszczepia takim chorym płuc?
– Powodem pierwszej w historii transplantacji płuc był właśnie rak. Obecnie nie wykonujemy takich zabiegów. Powodów jest kilka. Nowotwory płuc często diagnozuje się w bardzo późnym stadium, kiedy pacjent ma przed sobą najwyżej 2-3 lata życia i jest w złym stanie ogólnym. Nawet pacjenci onkologiczni wyjściowo w dobrym stanie mają niepewne rokowanie i nie możemy ich zakwalifikować do zabiegu, zwłaszcza mając zdecydowanie mniej dawców niż osób wymagających transplantacji. Poza tym trzeba pamiętać, że przeszczepienie nie kończy leczenia, pacjent musi zażywać leki immunosupresyjne obniżające odporność i zapobiegające odrzuceniu przeszczepionego narządu, w przypadku płuc stosuje się bardzo silne specyfiki. Obniżenie odporności może skutkować nie tylko pojawianiem się różnych infekcji, grzybiczych, bakteryjnych, wirusowych, ale także rozwojem nowotworu. Chcąc ratować pacjentowi życie nie możemy narażać go na to, że jego sytuacja jeszcze się pogorszy.
Ale oczywiście, choroba nowotworowa w przeszłości nie jest powodem dyskwalifikacji, o ile pacjent był leczony nie tylko paliatywnie, tylko udało się doprowadzić do całkowitej remisji choroby.
Czas życia pacjentów po transplantacji płuc wydłuża się?
– Nie lubimy ostatnio takiego pytania. Rzeczywiście, odpowiednia opieka i coraz lepsze leki immunosupresyjne wydłużają czas przeżycia, np. w mukowiscydozie to obecnie po transplantacji 12-15 lat. Generalnie pacjent żyje tak długo, póki funkcjonuje przeszczepiony narząd. Dlatego zaczęliśmy wykonywać retransplantacje płuc, przeprowadziliśmy już z powodzeniem trzy takie zabiegi. To wydłuża życie chorego o kolejne lata tak więc dzisiaj możemy powiedzieć, że w niektórych przypadkach czas funkcjonowania przeszczepionego narządu nie limituje życia chorego.
Jakie są najczęstsze przyczyny transplantacji płuc wykonywanych w zabrzańskim ośrodku?
– Mukowiscydoza, włóknienie płuc, nadciśnienie płucne, przewlekła obturacyjna choroba płuc i inne rozedmy. Zdarzają się oczywiście także bardzo rzadkie przyczyny, takie jak np. przetoki tętniczo-żylne. Wykonaliśmy już przeszczepienia w praktycznie każdej jednostce chorobowej prowadzącej do skrajnej niewydolności płuc.
Trzeba pamiętać o tym, że transplantacja to jest ostateczność, to powinna być szansa dla tych, którzy nie mają już żadnej innej możliwości leczenia. Tymczasem w przypadku mukowiscydozy takie leczenie jest, tyle że leki te są dofinansowywane przez państwo tylko w niektórych przypadkach. Leczenie kosztuje majątek, to wydatek około 100 tys. zł miesięcznie, nikogo na to nie stać, a zbiórki które organizują nasi pacjenci dobrze startują ale szybko przestają przynosić wystarczające środki.
Kwalifikując do transplantacji z powodu mukowiscydozy młodych pacjentów, a nawet dzieci, mam zawsze wątpliwości. Tym bardziej, że sam mam synka z mukowiscydozą, obchodzi właśnie drugie urodziny. Gdy się urodził, byłem już od kilku lat członkiem zabrzańskiego zespołu zajmującego się transplantacjami, taki chichot losu. Sytuacja chorych na mukowiscydozę poprawia się, nowe leki bardzo wydłużają życie, mam nadzieję, że taka terapia będzie także w Polsce dostępna dla wszystkich pacjentów.
Zdjęcie: materiały prasowe