Imponująca zbiórka dla Mateusza
Mateusz Błazik dostał w 2013 roku nowe płuca. Dzięki zaangażowaniu wielu osób zebrał ponad tonę plastikowych nakrętek, za pieniądze z ich sprzedaży kupił leki.
Z– Rekord pobity! Chciałabym podziękować wszystkim, którzy podarowali nawet jedną nakrętkę, reklamówkę czy większy worek. Każda sztuka jest potrzebna. Mamy oficjalny wynik z 3 lat i 168 dni, Udało się zebrać dużo więcej, niż poprzednim razem, czyli 1120 kilo – pochwalił się 16 czerwca Mateusz na Facebooku pokazując na zdjęciach imponujące efekty zbiórki.
Zaczyna zbierać nakrętki na nowo i ma nadzieję, że pobije kolejny rekord. Jeśli ktoś chciałby się przyłączyć do akcji, więcej informacji znajdzie tutaj.
Pierwszy taki pacjent w Szczecinie
30-letni dzisiaj Mateusz dostał nowe płuca w sierpniu 2013 roku. Był pierwszym pacjentem z mukowiscydozą, u którego wykonano transplantację płuc w oddziale VII, Klinice Chirurgii Klatki Piersiowej i Transplantacji Samodzielnego Publicznego Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Szczecinie Zdunowie. Wcześniej przeszczepy u takich pacjentów wykonywano tylko w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Mężczyzna doskonale pamięta moment, w którym zadzwonił do niego prof. dr hab. n. med. Bartosz Kubisa, kierownik zespołu ds. przeszczepiania płuc szczecińskiego szpitala z informacją, że są dla niego nowe płuca. Był wtedy akurat w szpitalu w Poznaniu. Jego stan tamtego lata tak bardzo się pogorszył, że trzeba było położyć go na OIOM. Pokonał kryzys, został przeniesiony na oddział pulmonologiczny, miał zostać wypisany do domu po wielu tygodniach leczenia. Wiadomość o tym, że są dla niego nowe płuca dotarła w piękny, letni wieczór.
Nowe życie
Po transplantacji jego życie nabrało innej jakości. – Życie po przeszczepie to ogromna zmiana, wreszcie mogę czerpać z niego radość. Pracuję, co daje mi wiele satysfakcji i umożliwia kontakt z ludźmi – opowiadał w rozmowie z transplantologia.info. – Osoby zdrowe nawet nie są w stanie sobie wyobrazić, ile radości po przeszczepie może dać na przykład możliwość samodzielnego pójścia do ubikacji. To tak, jakby porównać film czarno-biały do kolorowego – dodawał.
Przed transplantacją mężczyzna nie ważył nawet 50 kilo mimo, że był dożywiany przez PEG, co chwilę zapadał na infekcje dróg oddechowych, nie mógł żyć bez tlenu. Był tak słaby, że w codziennych czynnościach musieli pomagać mu bliscy. Dni mijał mu na rehabilitacji, oklepywaniach, inhalacjach i innych zabiegach, które choć trochę miały wspomóc pracę jego płuc. Teraz żyje pełnią życia.