Wokalista „Oddziału Zamkniętego” walczy o zdrowie
Najpierw zerwał z nałogiem, potem dostał nową wątrobę, a teraz przeszedł rozległy zawał serca. – Na razie wyczerpałem trzy życia i nie wiem, czy zostało jeszcze zapasowe. Lepiej nie sprawdzać – pisze na Facebooku Krzysztof Jaryczewski.
Muzyk przebywa w szpitalu w Gdańsku. Zapewnia, że czuję się dobrze.
Jaryczewski przeszedł transplantację wątroby
Historię lidera „Oddziału Zamkniętego” przedstawialiśmy na portalu transplantologia.info. Przypomnijmy: ten znany muzyk dostał nowe życie dzięki przeszczepowi wątroby.
– Mimo poważnej choroby, jaką jest nowotwór wątroby, byłem w o tyle dobrej sytuacji, że zostałem zakwalifikowany do pilnego przeszczepu. W przypadku pacjentów z nowotworami wątroby to teraz skuteczna metoda leczenia, oczywiście, o ile w ogóle się do tego przeszczepu kwalifikują. Wbrew pozorom, by zostać zakwalifikowanym, trzeba być człowiekiem bardzo zdrowym. Przygotowywał mnie do zabiegu prof. dr hab. n. med. Maciej Wójcicki z Kliniki Hepatologii, Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej, Transplantacyjnej i Wątroby Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Przeszedłem bardzo dokładne badania, w czasie których lekarze sprawdzali, czy nie mam przerzutów, bo to dyskwalifikuje z możliwości zakwalifikowania do przeszczepu – opowiadał muzyk w rozmowie z portalem.
Nigdy nie krył, że wcześniej długo ogromny problem z używkami. To się skończyło dopiero wtedy, gdy w 1998 roku przeszedł terapię w Instytucie Psychiatrii i Neurologii, gdy wyszedł stamtąd przewartościował całe swoje życie. Ale dostał szansę. mówi, że potraktował ją jako kredyt. Zaangażował się w różne działania edukacyjne, m.in. wspierał ideę Marka Kotańskiego.