Dzięki dwóm przeszczepom pani Izabela widzi
Profesor Edward Wylęgała, ordynator oddziału okulistycznego w Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Katowicach, przeszczepił pani Izabeli jedną, a potem drugą rogówkę. Pierwszy zabieg odbył się 18 marca 2008 roku. – Zaledwie dwa dni później podczas kontrolnego badania byłam w stanie odczytać litery na tablicy. Płakałam ze szczęścia – mówi kobieta.
Zamknięta w domu
Pani Izabela Nait Mansour mieszka w Poznaniu. Była jeszcze dzieckiem, gdy zaczęła mieć ogromne problemy z tarczycą, miała jej nadczynność, chorobę Gravesa-Basedowa, zgodnie z zaleceniami lekarzy zażywała leki hamujące działanie tego narządu. Z czasem choroba zmieniła się w niedoczynność tarczycy. Skończyło się jej usunięciem. To jednak nie zakończyło problemów pani Izabeli ze zdrowiem. Najpierw zaczęły jej drętwieć ręce i nogi, to minęło, pojawiły się za to problemy ze wzrokiem. Niestety, z dnia na dzień coraz większe. Lekarze okuliści zdiagnozowali u niej stożek rogówki, schorzenie, w którym rogówka robi się coraz cieńsza, przyjmuje stożkowaty kształt, co wiąże się z powstawaniem zaburzeń widzenia.
– Okulary nie pomagały. Musiałam nosić sztywne soczewki, ale nie radziłam sobie z tym, podrażniały mi bardzo oczy – opowiada kobieta. – Miałam dwadzieścia parę lat i byłam w stu procentach zależna od pomocy rodziny, nie byłam sama w stanie obciąć sobie paznokci. Nie wiem, czy bym wytrwała, gdyby nie bliscy, miałam już momenty załamania, gdy wydawało mi się, że nie warto walczyć, że lepiej byłoby umrzeć – wspomina.
Wycofała się z aktywnego życia, zrezygnowała z praca, zamknęła się w domu. To był straszny okres. Trafiła do profesor Krystyny Pecold, która liczyła na to, że może jeszcze uda się poprawić wzrok młodej pacjentki laserem, jednak ostatecznie uznała, że kobieta nie kwalifikuje się do takiego zabiegu.
– W tej sytuacji pomóc może tylko przeszczep rogówki – usłyszała pani Izabela. Miała do wyboru trzy ośrodki: Warszawę, Sosnowiec albo Katowice. W Okręgowym Szpitalu Kolejowym w Katowicach przyjął ją profesor Wylęgała, uczeń profesor Pecold. Przywrócił jej nadzieję. – Cudowny człowiek, który po wielu badaniach powiedział mi, że będzie dobrze, tylko potrzebna jest cierpliwość, bo na dawcę trzeba poczekać – wspomina pani Izabela.
Nowe, lepsze życie
Najpierw profesor przeszczepił jej rogówkę prawego oka, bo było ono w gorszym stanie. Zabieg odbywa się pod narkozą, nie bierze się leków immunosupresyjnych w tabletkach, jak to jest w przypadku osób po przeszczepach wątroby, nerki czy serca, trzeba jednak kropić do oka różne krople zapobiegające odrzuceniu przeszczepionej rogówki. Zaledwie dwa dni po zabiegu podczas kontrolnego badania pani Izabela była w stanie przeczytać litery na tablicy. Po kilku dniach mogła wrócić do domu. Przeszczep odmienił jej życie. W 2011 roku, w luty, urodziła śliczną córeczkę. W maju znalazł się kolejny dawca, została wezwana na przeszczep rogówki w lewym oku.
– Było ono już w bardzo złym stanie, lekarze nie byli pewni, czy zabieg się uda. Na szczęście wszystko przebiegło bez problemów. Po kilku dniach mogłam wrócić do córeczki – opowiada pani Izabela.
Z wykształcenia jest sprzedawczynią kasjerką, ale w swoim wyuczonym zawodzie pracować nie może. Nie wolno jej się gwałtownie schylać ani nosić rzeczy cięższych niż pięć kilo. Znalazła zatrudnienie przy sprzątaniu biurowców. Nie ma dnia, by nie dziękowała dawcom oraz ich rodzinom za to, że podarowali jej szansę na normalne życie. – Oczywiście, muszę nosić okulary, bo w jednym oku mam plus, w drugim minus, jak wiele osób zmagam się z różnymi problemami, np. nadciśnieniem, ale jestem szczęśliwa i staram się jak najwięcej korzystać z życia – mówi pani Izabela.
W zeszłym roku w Polsce odbyło się 1059 przeszczepień rogówki. W tym roku do końca czerwca wykonano 581 takich zabiegów. Pod koniec czerwca na nową rogówkę czekało 3219 pacjentów.