23 grudnia 2024
Lekarze wyjęli Leosiowi serce i je naprawili
Leoś urodził się przedwcześnie, ważył tylko 1050 g. Z powodu wrodzonej wady serca — dwuodpływowej prawej komory — został przekazany do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Przeczytaj także: Pilotowali serce dla dziecka.
W pierwszym miesiącu życia w katowickim szpitalu wykonano u dziecka banding tętnicy płucnej. To operacyjne zwężenie pnia tętnicy płucnej opaską, co pozwala opanować niewydolność krążenia oraz nie dopuścić do rozwoju i utrwalenia nadciśnienia płucnego.
– U Leosia rozpoznano także zwężenie żył płucnych – rzadką chorobę dużych naczyń żylnych, najczęściej postępującą i zagrażającą życiu, skutkującą zastojem krwi w płucach. Z powodu narastającej niewydolności serca oraz rozwijającego się nadciśnienia płucnego wykonano u chłopca śródoperacyjną implantację stentów do żył płucnych — informuje szpital.
Leoś po wielomiesięcznej hospitalizacji został wypisany do domu, jednak zwężenia w żyłach płucnych narastały. Podczas kolejnych miesięcy trzykrotnie wykonywano u niego balonoplastykę implantowanych stentów, co poprawiało stan chłopca na kilka tygodni. Leoś miał trudności w oddychaniu, groził mu obrzęk płuc. Konieczne było leczenie operacyjnie.
Pierwsza taka operacja w Polsce
– Trzy tygodnie temu u dziecka wykonano pierwszą w Polsce i jedną z pierwszych na świecie operację korekcji wady spływu żył płucnych z autotransplantacją serca. Serce Leona zostało wycięte z klatki piersiowej, częściowo naprawione poza organizmem dziecka, a następnie implantowane z powrotem do klatki piersiowej — informuje szpital.
Serce dziecka było poza organizmem dwie godziny. W tym czasie lekarze wykonali zabieg poszerzenia żył płucnych bez użycia sztucznych materiałów, z usunięciem wszystkich tkanek zwężających. Następnie serce wróciło do klatki piersiowej dziecka. Zaczęło normalnie bić.
Operacja trwała 12 godzin, wymagała współpracy wielu specjalistów. Chłopczyk wyszedł ze szpitala, by spędzić Boże Narodzenie u siebie w domu razem z rodzicami i starszą siostrą. Chłopiec ma obecnie 15 miesięcy.
To nadzieja dla innych chorych dzieci. – Te dzieci do tej pory były skazane na śmierć. Przez wiele lat kardiochirurgia nie miała sposobu, żeby te dzieci ratować, czyli to powolne zarastanie żył płucnych prowadziło do zgonu pacjenta. Od niedawna robi się te operacje i one są bardzo rzadkie, wykonane w tej chwili kilkukrotnie w Stanach Zjednoczonych, w Polsce nigdy do tej pory nie były wykonane – mówił podczas konferencji prasowej dr Grzegorz Zalewski, kardiochirurg z GCZD.
Zdjęcie: GCZD w Katowicach