Historie ludzi


Podziel się

Dowiedz się więcej o akcji

Czytaj

Marta żyje w innych dzieciach

 

Marta Kowalska, ośmiolatka z Wielkopolski, umierając dała nowe życie ciężko chorym dzieciom. Dziewczynka pośmiertnie została odznaczona medalem „Młodego Bohatera”.

Marta była świetną, uśmiechniętą i rezolutną dziewczynką. O ile wielu dorosłych tak dużo mówi o potrzebie pomagania, to ona to po prostu robiła, kochała ludzi i zwierzęta, lubiła nawet ślimaki, dla których budowała domki. Pani Ewelina, mama Marty, podpisała oświadczenie woli, nosi je w portfelu. Gdy pewnego dnia dziewczyna je zobaczyła, zaczęła dopytywać, co to jest. Mama jej wyjaśniła. – Też chcę taką kartę mieć – stwierdziła dziewczynka. Była niepocieszona, gdy dowiedziała się, że by móc podpisać oświadczenie woli, musi być pełnoletnia. – Po co mają mnie zjeść robaki – tłumaczyła mamie.

Zdjęcie: Ostatni rysunek Marty

W 2016 słowa te nagle stały się bardzo aktualne. 17 września Marta trafiła do szpitala z wylewem krwi do mózgu. Lekarze robili co mogli, by ocalić życie dziewczynki. – Martusia miała dwie operacje, drenujące, jednak krew nie odpływała. 20 września we wtorek lekarze stwierdzili śmierć mózgu – opowiada pani Ewelina. To było wstępne rozpoznanie, które później potwierdził jeszcze szereg innych badań. Lekarka opiekująca się Martą zaprosiła jej bliskich do gabinetu.

 

Trzy ocalone życia

– Niestety nic się nie da zrobić, nastąpiła śmierć mózgu – lekarka przekazała straszną informację. Z panią Eweliną był wtedy brat, zawodowy strażak. Mocno przytulił zapłakaną kobietę do siebie. – Czy możemy oddać narządy Martusi? – zapytał lekarkę. – Oczywiście – odpowiedziała. – Rzadko się zdarza, że rodzina sama wychodzi z taką inicjatywą – przyznawała.

Do bliskich Marty zadzwoniła zaprzyjaźniona lekarka, pediatra, ordynatorka oddziału dziecięcego w Gostyniu, która znała dziewczynkę praktycznie od urodzenia. Spokojnie wyjaśniała pani Ewelinie przez telefon, czym jest śmierć mózgu i przekonywała, że warto zgodzić się na pobranie narządów do transplantacji. – Martusia będzie żyła w innych dzieciach – przekonywała.

Narządy ośmiolatki dały nowe życie trojgu ciężko chorym dzieciom. Jedną nerkę dostał pięcioletni chłopiec, drugą dziesięcioletnia dziewczynka, wątrobę Martusi otrzymała 19-latka. Wszystkie narządy podjęły pracę jeszcze na stole operacyjnym. Lekarze pobrali także rogówki, trafiły do banku tkanek. Do chorych trafiły także zastawki z serca Martusi.

Lekarze transplantolodzy często mówią, że jeśli cokolwiek może nadać śmierci jakiś sens, to właśnie to, że ratuje się życie innych. Zwłaszcza w sytuacji, gdy nadal tak bardzo brakuje organów dla małych dzieci i umierają tylko dlatego, że w porę nie doczekały na nowe serce, nerkę czy wątrobę.

Ludzie bywają bezmyślni

Historia Marty była głośna, dziewczynka pośmiertnie została odznaczona medalem „Młodego Bohatera”. Bliscy dziewczynki mieszkają w małym miasteczku. Niektóre komentarze, jakie słyszeli i słyszą są dla nich bardzo przykre i bolesne. – Pierwszym najboleśniejszym komentarzem, jaki usłyszał mój teść był tekst “A co, nie mieliście pieniędzy by ją ratować?” – opowiada pani Ewelina. – Słyszałam też, że sprzedałam włosy córki na peruki, że dostaliśmy pieniądze za oddanie organów, że wzbogaciłam się na występach w dwóch reportażach w TVP2 i TVN – opowiada pani Ewelina. Według niektórych także medal „Młodego Bohatera” zapewne wiązał się z jakimiś gratyfikacjami finansowymi. Tymczasem wszystko to oczywiście totalne bzdury wyssane z palca.

Ten straszny, wrześniowy tydzień, kiedy Marta trafiła do szpitala, umarła, a potem została pochowana, jej mama pamięta jak przez mgłę.Pani Ewelina mówi, że są grupy dla rodziców, którzy stracili dzieci, ale tylko internetowe. Nie ma bezpośredniego kontaktu z żadnym rodzicem, który byłby w podobnej do niej sytuacji. Do dzisiaj bywają chwile, gdy bardzo potrzebowałaby jakiegoś wsparcia, pomocy psychologa. Od śmierci dziewczynki minęły dopiero niespełna trzy lata, to nadal wszystko jest świeże, boli. Rok temu pani Ewelina cudowne urodziła bliźnięta, dziewczynkę i chłopca. – Rodzeństwo, o którym marzyła Martusia. Dzieci trzymają mnie przy życiu – mówi pani Ewelina.


Bieg po Nowe Życie

Czytaj więcej...
Partnerzy