Transplantologia


Podziel się

Dowiedz się więcej o akcji

Czytaj

Pan Grzegorz żyje z trzecim sercem

 

Strach? Każdy się boi takiej operacji. Ale zarówno przed pierwszym, jak i przed drugim przeszczepem serca wiedziałem, że to dla mnie jedyna szansa na życie – mówi pan Grzegorz, któremu w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu przeszczepiono drugie serce.

 

 

5 listopada to dla dorobku polskiej medycyny data bardzo szczególna. Tego dnia, w 1985 roku Zbigniew Religa, ówczesny kierownik Wojewódzkiego Ośrodka Kardiologii w Zabrzu, wraz ze swoim zespołem dokonał pierwszego w Polsce udanego przeszczepu serca. Nowy narząd otrzymał 62-letni pacjent. Wtedy taka metoda leczenia budziła jeszcze wiele kontrowersji, nawet wśród lekarzy. Dzisiaj przeszczep serca ratuje życie setek chorych ze skrajną niewydolnością tego narządu.

 

Pan Grzegorz wiedział, że kiedyś nie dojedzie do szpitala

Śląskie Centrum Chorób Serca w Zabrzu jest jednym z tych ośrodków, które dzięki przeszczepom ratują życie najciężej chorych pacjentów. Świetnie wie o tym pan Grzegorz. Miał zaledwie 39 lat, gdy przeszedł rozległy zawał przedniej ściany serca. Dzisiaj standardem jest, że pacjent z zawałem natychmiast trafia pod opiekę kardiologów interwencyjnych. Szybko przeprowadzony zabieg udrożnienia zapchanej tętnicy daje szansę na uniknięcie uszkodzenia serca. – To były jeszcze inne czasy, u mnie takiego zabiegu nie wykonano. Leczono mnie zachowawczo – wspomina pan Grzegorz.

Przeżył, ale doszło do niewydolności serca. Z czasem objawy zaczęły być coraz bardziej dotkliwe. Miewał groźne częstoskurcze. Zawsze udawało mu się w porę dojechać do szpitala, lekarze umiarawiali mu pracę serca za pomocą defibrylatora. – Pana serce długo już tego nie wytrzyma. W końcu zdarzy się taki dzień, że pan nie dojedzie do szpitala na czas – ostrzegali pana Grzegorza lekarze. Coraz częściej zaczęli mówić o tym, że jedynym ratunkiem dla niego jest przeszczep serca.

Czy się bałem? Oczywiście, że się bałem. Człowiek ma świadomość, że lekarze wyjmą mu serce z klatki piersiowej. Miałem jednak też przekonanie, że to dla mnie szansa na życie – mówi mężczyzna.

Opowiada, że mama zawsze mu powtarzała, że jest w czepku urodzony, że ma w życiu szczęście. To się sprawdziło także podczas choroby. Po kolejnym częstoskurczu był w tak złym stanie, że trafił na oddział intensywnej terapii. Na szczęście w porę znalazło się dla niego nowe serce. W chwili pierwszego przeszczepu miał 49 lat. Wrócił do aktywnego życia, prowadził firmę, podróżował, także daleko, do Afryki. – Przekonałem się, jak wiele tkwi w naszej psychice, ile daje pozytywne myślenie, odpowiednie nastawienie do walki z chorobą, z przeciwnościami. To naprawdę może zdziałać cuda – przekonuje pan Grzegorz.

 

Druga szansa

Podarowane serce służyło mu dobrze przez prawie 20 lat. Gorzej zaczął się czuć w zeszłym roku. Na początku tego roku po badaniach okazało się, że doszło do waskulopatii naczyń wieńcowych, jednego z najpoważniejszych powikłań u pacjentów po transplantacji serca. To przyśpieszona forma miażdżycy. Zabrzańscy lekarze zaproponowali panu Grzegorzowi drugi przeszczep serca. – Robimy już takie zabiegi, to jest szansa – przekonywali. W kwietniu mężczyzna przeszedł w Zabrzu drugi przeszczep serca. W maju wrócił do domu, a niedługo potem do pracy. – Byłem jeszcze słaby, żona wprowadziła mnie po schodach. Muszę coś robić, mnie bezczynność zabija – mówi pan Grzegorz, który w tym roku kończy 70 lat.

Mężczyzna mówi, że jest bardzo wdzięczny nie tylko lekarzom, ale także rodzinom dawców. – Dwa razy otrzymałem szansę na nowe życie – mówi. – Mam nadzieję, że z moim trzecim sercem dotrwam już do końca – dodaje.

 


Bieg po Nowe Życie

Czytaj więcej...
Partnerzy