Marek pomaga walczyć z koronawirusem
Marek Macner z Bielska-Białej opowiada, że jego choroba zaczęła się niewinnie, od powiększonych węzłów chłonnych w pachwinach. – Nic innego mi nie dolegało – mówi.
Diagnoza to chłoniak
Lekarz, do którego zgłosił się bielszczanin podczas badania stwierdził, że mężczyzna ma powiększone wszystkie węzły chłonne. Dlatego zlecił dalszą diagnostykę, przede wszystkim pobranie fragmentu węzła do badania histopatologicznego.
Okazało się, że to chłoniak. Wykonano kolejne badanie, PET, czyli pozytonową tomografię emisyjną, dzięki której można wykryć nawet niewielkie zmiany nowotworowe. – Dzięki temu badaniu lekarze dowiedzieli się, gdzie co dokładnie w mnie „siedzi” – mówi Marek.
Jest już po chemioterapii w Beskidzkim Centrum Onkologii – Szpitalu Miejski im. Jana Pawła II w Bielsku-Białej. Czekają go jeszcze biopsja szpiku oraz kolejne badanie PET. Potem trafi pod opiekę gliwickiego oddziału Narodowego Instytutu Onkologii im. M. Skłodowskiej – Curie.
Na początku czerwca lekarze podadzą mu leki pobudzające produkcję komórek szpiku. Zostaną odfiltrowane i zamrożone. Gdy będzie wolne pomieszczenie sterylne (w Gliwicach jest ich 25), Marek zostanie ponownie przyjęty i przejdzie autotransplantację szpiku.
Wspiera szpitale w walce z epidemią
Podczas licznych wizyt w szpitalach pan Marek zauważył, że pracującemu z poświęceniem personelowi brakuje środków ochrony przed koronawirusem. Dlatego zaangażował się w produkcję przyłbic. Nawet przerwach pomiędzy sesjami chemioterapii drukował je na drukarce 3D. Pierwsze przyłbice trafiły na oddział noworodkowy bielskiego szpitala.
Kolejny projekt to hełm wentylacyjny pomagający w leczeniu pacjentów zakażonych koronawirusem, u których rozwinęła się niewydolność oddechowa. Marek mówi, że z tematem wentylacji pacjentów pod zwiększonym ciśnieniem zetknął się 20 lat temu. Wtedy pod kierownictwem ówczesnego krajowego konsultanta do spraw medycyny ratunkowej profesora Jerzego Karskiego z Lublina próbowano zastosować przenośne, składane komory hiperbaryczne. – Taka komora to jakby „duży hełm”, do którego wchodzi na leżąco cały pacjent – mówi bielszczanin.
Hełm wentylacyjny to podobne urządzenie, ale mniejsze, mieści tylko głowę pacjenta. Urządzenie jest teraz testowane we wrocławskiej klinice. Takie hełmy stosowane są jako zastępstwo dla masek ustno-nosowych podczas wentylacji nieinwazyjnej w procedurach ze stale zwiększonym ciśnieniem czynnika oddechowego, pacjent unika intubacji. Można wesprzeć finansowo prace na hełmem na portalu http://zrzutka.pl