Najpierw pompa, potem nowe serca
Nigdy nie wiemy, kiedy my sami albo ktoś z naszych bliskich będziemy potrzebować transplantacji, by żyć. Gdy w 1997 roku Jacek Konat zaczynał zasadniczą służbę wojskową wydawało się, że jest okazem zdrowia. Do cywila wrócił w styczniu 1999 roku. Nie minął rok, a zaczął mieć poważne problemy, w listopadzie trafił do szpitala po udarze. Miał bardzo niskie ciśnienie, lekarz wykonał echo serca, okazało się, że ma zapalenie mięśnia sercowego.
Pompa pomogła doczekać do transplantacji
Mijały lata on jako tako funkcjonował, mimo uszkodzonego serca. Aż do 2014 roku nic się strasznego nie działo. Potem jednak z miesiąca na miesiąc zaczął się coraz gorzej czuć. Czuł się ciągle zmęczony i pozbawiony sił, szybko się męczył, dokuczały mu duszności. Trafił wreszcie do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Tam profesor Marian Zembala poinformował go, że konsylium lekarskie uznało, iż jedyną szansą jest przeszczep serca.
By doczekać do przeszczepu, Jacek został przez zakwalifikowany do wszczepienia pompy heartware wspomagającej krążenie. Dostał pompę o przepływie ciągłym, niewielkich rozmiarów, którą można bez problemu nosić w torbie na ramieniu, mógł zostać wypisany z tym urządzeniem do domu. Przeżył z pompą na ramieniu 3,5 roku, doczekał do transplantacji serca.