Nie wolno oferować narządów na sprzedaż, nawet dla żartów
Handel narządami jest w Polsce przestępstwem ściganym prawem. Nawet żart może skończyć się poważnymi problemami. Jeden z pojawiających się mitów na temat transplantologii dotyczy możliwości handlu narządami. Choć lekarze transplantolodzy przy wielu okazjach przypominają, że handel narządami jest przestępstwem, to nadal niektórzy wierzą, że można sobie w Polsce kupić nową nerkę, wątrobę czy serce, dlatego największą szansę na takie leczenie mają najzamożniejsi pacjenci. To wierutna bzdura.
W internecie pojawiają się czasem ogłoszenia osób oferujących na sprzedaż swoją własną nerkę, takie zachowanie także podlega karze. Zgodnie z przepisami: “kto rozpowszechnia ogłoszenie o odpłatnym zbyciu, nabyciu lub o pośredniczeniu w odpłatnym zbyciu lub nabyciu komórki, tkanki lub narządu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku”.
O tym, że taki proceder jest karalny przekonało się już trochę osób, boleśnie, bo na własnej skórze. Na karę grzywny skazał np. sąd 33-letnią mieszkankę powiatu wschowskiego, która umieściła w sieci ogłoszenie, że za 10 tys. zł sprzeda swoją nerkę. Kobieta została zatrzymana przez policjantów z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim zajmujących się zwalczaniem cyberprzestępczości. 33-latka tłumaczyła, że zdecydowała się na taki krok z biedy. To jednak nie zwolniło jej z odpowiedzialności.
Takich ogłoszeń nie wolno zamieszczać nawet dla żartów. W zeszłym roku Komenda Powiatowa Policji w Otwocku otrzymała informacje, że na jednym z portali ogłoszeniowych pojawił się anons o nerce na sprzedaż za 20 tys. zł. Policjanci ustalili, że autorką ogłoszenia jest 26-letnia mieszkanka powiatu otwockiego, tłumaczyła właśnie, że zamieściła ogłoszenie dla żartu. Także ona usłyszała zarzut złamania ustawy transplantacyjnej, akt oskarżenia został przesłany do sądu.
Zdjęcie: policja.pl
