Historie ludzi


Podziel się

Dowiedz się więcej o akcji

Czytaj

Tajemnicza choroba Marii

Maria Jawor jest po transplantacji wątroby. Zachorowała dziesięć lat temu, do dziś nie udało się wyjaśnić, jaka choroba doszczętnie zniszczyła jej wątrobę.
Marzenia o własnym hotelu
24-letnia Maria mieszka w Gorlicach w Małopolsce. Jest studentką Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, wybrała kierunek zarządzanie turystyką, hotelarstwem i gastronomią na Wydziale Zarządzania Sportem i Turystyką.
– Wiążę z tym swoją przyszłość. Marzą albo o otwarciu czegoś swojego, albo o pracy w dobrym hotelu jakiejś znanej sieci – opowiada Maria.
Podejrzenie białaczki
W 2011 roku stwierdzono u niej zbyt małą liczbę płytek krwi, które odpowiadają w naszym organizmie za proces krzepnięcia krwi. Okazało się także, że ma powiększoną śledzionę. Miała wtedy 13 lat, została skierowana do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie Prokocimiu. Było podejrzenie, że choruje na białaczkę.
Po wykonaniu różnych badań lekarze wykluczyli nowotwór krwi, jednak rok później stwierdzili, że trzeba usunąć śledzionę, bo już bardzo urosła.
Podczas zabiegu w grudniu 2012 wykonano także biopsję wątroby bo okazało się, że ten narząd także jest powiększony. Badanie wykazało marskość wątroby.
Leki zahamowały postęp choroby
– Od dziecka miałam objawy dysfunkcji wątroby, takie jak świąd skóry czy atopowe zapalenie skóry, atypowe, bo zmiany pojawiały się w innych niż typowe dla tego schorzenia miejscach – opowiada Maria.
Wdrożono leczenie marskości wątroby, musiała zażywać kilka leków. – Czułam się dobrze, funkcjonowałam jak zdrowy człowiek, udało mu się nawet wyjechać na studia do Londynu. Musiałam wrócić z powodu zmian wywołanych przez Brexit – wspomina kobieta.
Poszukiwania przyczyny choroby
Jeszcze w krakowskim szpitalu lekarze chcąc znaleźć przyczynę uszkodzenia wątroby diagnozowali ją w kierunku różnych, czasem bardzo rzadkich chorób, żadne z ich podejrzeń się nie potwierdziło. Podobnie było w Instytucie – „Pomniku Centrum Zdrowia Dziecka” w Warszawie, pod opiekę którego trafiła.
W 2020 roku Maria zdecydowała się wyjechać podczas wakacji do pracy nad morze. Już przed wyjazdem zauważyła, że ma żółtą skórę i białka oczu. Nad morzem zaczęły jej puchnąc stopy, pojawił się też ból stawów tak silny, że utrudniał chodzenie.
Kwalifikacja do transplantacji
Po powrocie Maria trafiła do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach. Okazało się, że jej wątroba jest już w tak złym stanie, że przeprowadzono u niej badania kwalifikujące do transplantacji.
– Miałam konsultacje u różnych specjalistów, zalecono mi m.in. wyrwanie niektórych zębów. W trakcie oczekiwania na organ od dawcy każdy stan zapalany w organizmie może być zagrożeniem i wyeliminować pacjenta z możliwości przeprowadzenia przeszczepu – opowiada Maria.
Telefon z ważną informacją
15 kwietnia zeszłego roku skontaktowała się z nią koordynatorka transplantologiczna z informacją, że brakuje jeszcze jednego wyniku jej badania, ale do poniedziałku wynik ten powinien dojść. To był czwartek. Jeszcze tego samego dnia późnym popołudniem Maria odebrała telefon, że jest dawca i ma się stawić w katowickim szpitalu. Koordynatorka wysłała po nią karetkę. – Jechałam jako rezerwowy biorca. Na miejscu w szpitalu okazało się jednak, że jestem w gorszym stanie, niż mężczyzna, którego też brano pod uwagę – opowiada. – Tydzień wcześniej wyrwałam zęba zgodnie z zalecenia ósemkę, nagle przed przyjazdem karetki zaczęłam krwawić z miejsca po usunięciu zęba,przez całą noc nie mogłam zatamować krwawienia i trwał on do momentu przywiezienia mnie na blok operacyjny – wspomina Maria.
Wątroba pracuje na medal
Zabieg odbył się 16 kwietnia, operacja trwała 10 godzin. Maria mówi, że po wybudzeniu się z narkozy bardzo chciało jej się pić, była na to przygotowana, uprzedzili ją inni pacjenci. Wątroba bardzo szybko podjęła pracę.
– Dziwiłam się, jak błyskawicznie znika żółta barwa skóry i białek oczu. Wiem, że zawdzięczam życie młodej osobie, dawca był niewiele straszy ode mnie, powiedzieli mi o tym lekarze – mówi Maria.
Na zdjęciu: Maria w Zakopanem, już po transplantacji
Narząd jest świetnie dobrany. – Wróciłam do pracy, staram się żyć normalnie, muszę się tylko pilnować, bo na razie nie mogę nosić nic ciężkiego – mówi Maria.
Trwa poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, co ją do takiego stanu doprowadziło. Próbki zostały wysłane aż do Kanady. Na razie nie ma informacji.
Na zdjęciu: Maria przed operacją miała żółtą skórę i białka oczu.

Portal Transplantologia.info wspiera Aegon Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie S.A.


Bieg po Nowe Życie

Czytaj więcej...
Partnerzy