Wojtek żyje 19 lat z podarowaną nerką
Wojtek Kosicki pochodzi z Łap, ładnego miasta nad Narwią. Był studentem, gdy ciężko zachorował. Nigdy nie wyjaśniło się, co było przyczyną, że jego nerki przestały pracować.
Wojtek miał 21 lat, był już po połowie studiów, magisterskiej pedagogiki, wybrał się na wakacje nad mazurskie jeziora. Gdy wrócił, zaczął się czuć źle. – Nieustannie chciało mi się spać, byłem bardzo osłabiony. Bolało mnie w krzyżach. Nawet do głowy by mi nie przyszło, że to nie jakieś przeciążenie, ale chore nerki – wspomina Wojtek.
Mówi, że na jego skórze zaczęły się robić dziwne wypryski. Poszedł najpierw do lekarza w państwowej poradni, potem na wizytę prywatną. I jeden i drugi lekarz zdiagnozowali, że gdzieś zakaził się świerzbem. Nie miał świadomości, że w jego organizmie rośnie poziom mocznika. – Wiedziałem, że jest coś nie tak, bo gdy się budziłem, czułem nieprzyjemny zapach – wspomina Wojtek.
Życie na dializach jest trudne
Wojtek źle się czuł przez miesiąc. Gdy lekarza odkryli, że przyczyną jego kłopotów są niewydolne nerki, był już w tak złym stanie, że musiał rozpocząć dializy. Aż cztery razy w tygodniu na 4,5 godziny podłączany był do sztucznej nerki. Musiał wziąć urlop dziekański na studiach.
– Nie byłem w stanie połączyć dializ z nauką – mówi.
Wspierali go bliscy i dziewczyna, ta sama do dziś. Nigdy nie udało się stwierdzić, co doprowadziło jego nerki do takiego tragicznego stanu. – Lekarze nie byli już w stanie wykonać nawet biopsji, bo te nerki były w zasadzie w stanie rozkładu – wspomina Wojtek.
Życie na dializach związane jest w wyrzeczeniami. Trzeba liczyć dokładnie, ile się wypiło, brać pod uwagę wodę zawartą w owocach czy łyk zrobiony, by popić leki. Nie można też jeść niektórych warzyw zawierających duże ilości potasu.
– Wykorzystywałem dializy, by zjeść kiść winogron czy kanapkę z pomidorem. Moja mama przygotowując obiad gotowała dwa razy ziemniaki, żeby pozbyły się potasu – wspomina Wojtek.
Nerka nie od razu podjęła pracę
Mężczyzna był pod opieką obecnego Szpitala Kliniczny Dzieciątka Jezus w Warszawie, wtedy to był po prostu Szpital Dzieciątka Jezus. Usłyszał, że czekając na przeszczep musi być gotowy w każdej chwili przyjechać do szpitala. – W moim stanie i tak nie było mowy o żadnych wakacjach. Spakowałem torbę, miałem w niej piżamę, maszynkę do golenia i inne niezbędne rzeczy – wspomina.
„Ten” telefon zadzwonił po godzinie 8. – Wojtek, jest nerka dla ciebie – przyszła mu powiedzieć mama. To było po dziewięciu miesiącach życia na dializach. Przeszczep odbył się 1 lipca. – Nerka nie od razu podjęła pracę. Jeszcze dwa tygodnie musiałem być na dializach. Lekarze uspokajali, że to się zdarza, ale ja byłem pełen buntu. Wydawało mi się, że skoro jestem dalej na dializach, to niepotrzebnie godziłem się na transplantację – wspomina mężczyzna.
Męska rywalizacja na oddziale
Lekarze mieli rację, w końcu z cewnika zaczął kapać mocz. Wojtek śmieje się, że na oddziale transplantacyjnym trwają męskie zawody w ilości oddawanego moczu. W łazience jest półka, na której stoją baniaki na mocz, każdy jest opisany danymi pacjenta. Lekarze sprawdzają, ile moczu wydaliła nerka, porównują to z ilością przyjętych płynów.
Po czterech tygodniach Wojtek mógł wrócić do domu. Wie, że dostał nerkę od mężczyzny, młodszego od siebie, prawdopodobnie ofiary wypadku. – Często o nim myślę. Najtrudniejszy był początek. Ja żyłem, ale ktoś inny stracił życie – wspomina. Jest bardzo wdzięczny dawcy i jego rodzinie.
Nerka świetnie pracuje
Nerka pracuje świetnie, choć w tym roku od przeszczepienia minie aż 19 lat. Wojtek wrócił na studia, potem podyplomowo zrobił jeszcze kilka kierunków. Ma własną firmę, zajmuje się BHP.
– Przyjmuję leki immunosupresyjne, jeżdżę regularnie na kontrole, ale się nie oszczędzam, bardzo dużo pracuję, w zasadzie nawet weekendów nie mam wolnych – opowiada Wojtek.
Leki immunospuresyjne wyrządziły trochę szkód w jego organizmie, jest np. po operacji obuocznej zaćmy, używa dwóch par okularów. Jak mówi, to nie jest wygórowana cena za szansę na normalne życie.
Portal Transplantologia.info wspiera Aegon Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie S.A.