Historie ludzi


Podziel się

Dowiedz się więcej o akcji

Czytaj

Nowa nerka i trzustka

 

Marek podróżuje, wędruje po górach, pracuje. Żyje pełnią życia dzięki transplantacji nerki i trzustki.

Przeczytaj: Profesor Lisik konsultantem krajowym.

Marek Jureńczyk mieszka w Jaworze na Dolnym Śląsku. Był jeszcze dzieckiem, gdy zachorował na cukrzycę typu 1. Szacuje się, że aktualnie w Polsce na cukrzycę choruje ponad 2 mln osób, co czwarta o tym nie wie. Zdarza się, że nawet gdy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że cierpi na cukrzycę, to lekceważy chorobę.

Tak też jako nastolatek i młody człowiek zachowywał się Marek. – Miewałem cukry na poziomie 500-600, lekceważyłem to, z czasem mój organizm zaczął się do takiego bardzo wysokiego poziomu cukru dostosowywać. Gdy miewałem cukier na poziomie 150, wydawało mi się, że mam hipoglikemię, trzęsłem się, jadłem co było pod ręką, byleby ten poziom podnieść – wspomina mężczyzna.

Lekarze uratowali Markowi wzrok

Pierwsze poważniejsze ostrzeżenie, że igra ze zdrowiem, Marek dostał ze strony oczu. Zorientował się, że nie widzi, którą godzinę wskazuje zegar na ratuszu. Przeszedł laseroterapię, ale to pomogło na jakiś czas. Cukrzyca doprowadziła u niego do wylewu krwi do oka, groziła mu utrata wzroku. Lekarka okulistka po trzech miesiącach intensywnej laseroterapii zauważyła, że odkleja mu się siatkówka i wysłała go do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, pracujący tam specjaliści uratowali mu wzrok.

Jednak cukrzyca siała spustoszenie w jego organizmie. W 2009 roku zaczął mieć problemy z nerkami. – Coś mnie pobolewało, na USG wykryto u mnie niby kamienie. Trafiłem do nefrologa, który stwierdził, że to nie kamienie, ale zmiany zwyrodnieniowe w nerkach spowodowane przez cukrzycę. Nie podobały mu się także moje wyniki – opowiada Marek.

Zmian nie udało się już zatrzymać. W grudniu 2014 roku Markowi wszczepiono cewnik do dializ otrzewnowych. To dializy, które pacjenci mogą sobie wykonywać sami w domach. – Ominęło mnie jeżdżenie trzy razy w tygodniu na stację dializ – mówi Marek. Pierwsze dializy miał w połowie stycznia 2015 roku. Wielka pasją, ale i dodatkowym źródłem dochodu jest dla niego ogród. Wiosną sprzedaje rozsady, latem pomidory i inne warzywa, a jesienią chryzantemy. Miłością do ogrodnictwa zaraziła go jeszcze babcia. Czuł, że mimo dializ ma coraz mniej sił, musiał wtedy zrezygnować z zajęć w ogrodzie, zaczął wtedy pracować w ochronie.

Bał się, że nie dożyje sylwestra

Marek ma urodziny w listopadzie. Czuł się już tak źle, że nie był pewien, czy dożyje do sylwestra. Starał się nie poddawać, chodził do pracy. 22 listopada są imieniu Marka. – Prezent dostaniesz jutro – zapowiedziała mu żona. I dostał, ale nie taki, jakiego się spodziewał. Rano zadzwonił do niego dyrektor ze stacji dializ, że są dla niego narządy. Półtorej miesiąca wcześniej został zakwalifikowany do jednoczesnej transplantacji nerki i trzustki. – To są ogromne emocje. Zakląłem, a gdy żona spytała, co się stało, zacząłem płakać – wspomina.

Pojechał jeszcze na stację dializ na ostatnią dializę, a potem transportem medycznym dojechał do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. Andrzeja Mielęckiego Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, gdzie odbyła się transplantacja.  Mówi, że nie ma porównania pomiędzy życiem z niewydolnymi nerkami i tym, jak funkcjonuje teraz, gdy może podróżować, chodzić po górach, znowu pracować w ogrodzie. – Jest we mnie ogromna wdzięczność dla dawcy oraz jego rodziny – mówi Marek. – A także dla żony, która przez cały trudny czas walczyła o mnie – dodaje. 

Przeczytaj także: Przeszczep płuc w Krakowie.

Marek pokonał kolejne trudności

Marek pokonał ostry odrzut przeszczepionej nerki, kiedy na jakiś czas wylądował znowu w szpitalu. Przeszedł też udar krwotoczny. – To było w domu. Po wstaniu z łóżka nie czułem lewej nogi, nie mogłem tez podeprzeć się lewą ręką. Żona zauważyła, że opada mi lewa warga. Wezwała pogotowie. Dzisiaj praktycznie nie ma po tym śladu – mówi mężczyzna. Nie ukrywa, że jest po transplantacji. Mówi, że widać, jak bardzo potrzebna jest edukacja, bo nadal dla niektórych wiadomość, że jest po przeszczepieniu trzustki, to zaskoczenie.

Gdy Marek leżał w szpitalu po transplantacji, jego syn nie chodził przez tydzień do szkoły. Nauczycielka, gdy się dowiedziała, z jakiego to było powodu, zrobiła na lekcji wychowawczej zajęcia o transplantacji. – Syn był dumny, że mógł o tym wszystkim opowiedzieć – mówi Marek.

Portal Transplantologia.info wspiera Aegon Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie S.A.

 


Bieg po Nowe Życie

Czytaj więcej...
Partnerzy