Transplantologia


Podziel się

Dowiedz się więcej o akcji

Czytaj

Transplantolog, który chciał zostać filmowcem

– Wychowałem się w świecie medycyny i to ostatecznie zdecydowało o tym, kim dzisiaj jestem, choć wcale nie od początku to było takie oczywiste – opowiada nam dr hab. n. med. Maciej Romanowski. 54-latek, chirurg transplantolog,  kierownik oddziału Chirurgii Ogólnej i Onkologicznej z Pododdziałem Chirurgii Naczyniowej Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie.
Jest synem lekarzy. Jego ojciec, zmarły w kwietniu 2023 roku doktor Jerzy Romanowski był wieloletnim dyrektorem szpitala klinicznego na Pomorzanach, angażował się także w życie kulturalne Szczecina. – Mnie bardzo pasjonowały film oraz fotografia. Zdecydowałem się zdawać do Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej w Łodzi. Wtedy reżyseria to były studia podyplomowe, dlatego wybrałem kierunek operator filmowy – wspomina transplantolog.
Egzaminy do kultowej do dzisiaj uczelni odbywały się jeszcze przed maturami. Trzeba było m.in. przygotować dwie etiudy filmowe, przedstawić swoje fotografie oraz wykazać się znajomością historii sztuki. Konkurencja była ogromna – na jedno miejsce przypadało wtedy ponad 20 kandydatów. Maciej się dostał i uznał, że ma już z głowy rozważania na temat swojej zawodowej przyszłości.
Zbliżała się matura, gdy ojciec zaprosił go na spacer. – Zawsze był bardzo zapracowany, ale równocześnie dbał o rodzinę i nie umykały mu ważne rzeczy. Zapytał mnie, czy się uczę do egzaminów. Powiedziałem, zgodnie z prawdą, że już się dostałem do “filmówki”. Usłyszałem od niego: “Zastanów się dobrze, co chcesz robić. Jako filmowiec nie będziesz mógł leczyć ludzi, ale jako lekarz możesz robić filmy” – wspomina Maciej.
Czas wielkich wyzwań
Zdecydował się zdawać na medycynę, na wydział lekarski. Konkurencja była tutaj mniejsza, na jedno miejsce przypadło jakieś 8 chętnych. Maciej się dostał. – Wiedziałem od samego początku, że dla mnie najbardziej odpowiednia będzie chirurgia, że nie będę się dobrze czuł jako internista – wspomina.
Gdy kończył studia, w szpitalu na Pomorzonach kierownikiem Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantologicznej był profesor Stanisław Zieliński, sława polskiej transplantologii, pracował tam także doktor Roman Kostyrka. To były czasy wielkich, pionierskich wyzwań. W Szczecinie w roku 1987 wykonano pierwszą w Polsce operację przeszczepienia wątroby, w tym samym roku zrobiono tutaj pierwszą jednoczesną transplantację nerki i trzustki. Początki nie były łatwe. – Pierwsze transplantacje nie zawsze udawały się, bo zbyt mało wiedzieliśmy wtedy np. o immunosupresji – opowiada Romanowski.
W 1995 roku zespół doktora Kostyrki przygotowywał się do kolejnego przeszczepienia wątroby licząc na to, że życie pacjenta uda się przedłużyć co najmniej o kilka miesięcy. W 1996 roku udało się zrobić w Szczecinie drugie w Polsce udane przeszczepienie wątroby od zmarłego dawcy. Pacjent przeżył 20 lat.
– Byliśmy świadkami naprawdę wielkich rzeczy. Wtedy transplantacja wątroby trwała 15-18 godzin, potrafiliśmy nie wychodzić ze szpitala przez tydzień. Po roku dostałem w nagrodę możliwość przeszczepiania nerki, oczywiście w asyście doświadczonych lekarzy. To był koniec 1996 roku – wspomina transplantolog.  
Nie żałuje wyboru
Lekarz ma wielką nadzieję, że w najbliższym czasie na kierowanym przez niego oddziale będzie się wykonywać przeszczepienia nerki i wątroby. Wszyscy tutaj są gotowi na takie wyzwanie. – Z chirurgiem jest tak, jak z winem. Nikt po zakończeniu studiów nie jest geniuszem. To dziedzina medycyny, w której bardzo ważne jest doświadczenie, lata pracy – przekonuje Romanowski.
Nigdy nie żałował dokonanego przed laty wyboru. Tak, jak kiedyś powiedział mu ojciec, udaje mi się pogodzić pracę z pasją. Dużo fotografuje, przez jakiś czas był nawet we władzach Szczecińskiego Towarzystwa Fotograficznego, angażował się w organizowanie wystaw.
Zdjęcie Warszawy autorstwa Macieja Romanowskiego
Dzisiaj jest twórcą teledysków swojej córki, Gosi, która występuje pod pseudonimem Gree. Dziewczyna skończyła szkołę muzyczną w klasie fortepianu, mówi się o niej, że to jedna ze zdolniejszych artystek młodego pokolenia i ma szansę na międzynarodową karierę.
– Podczas pandemii skończyłem online kurs pisania scenariuszy filmowych i także mam sporo planów z tym związanych – mówi lekarz.
Spędził trochę czasu w Wielkiej Brytanii i Warszawie, ale jego miasto to właśnie Szczecin. – Zielone miasto, w którym nie ma korków. Jeśli jesteśmy pokrzywdzeni z jakiegoś powodu, to jest nim brak dobrego połączenia z Warszawą i w ogóle z centralną Polską. Z tego powodu jesteśmy na uboczu wielkich wydarzeń kulturalnych – uważa transplantolog.
Opowiada, że to się na szczęście zmienia, bo miasto ma już np. od kilku lat nowoczesną filharmonię. Poza tym, zawsze można wsiąść w pociąg do odległego o zaledwie 120 kilometrów Berlina. Jest niedrogi, kursuje kilka pociągów dziennie. – Wygodniej tam pojechać pociągiem, niż samochodem, na miejscu można się poruszać metrem – opowiada Maciej Romanowski.
O pacjentach mógłby opowiadać godzinami. Mówi, że każdy sukces, każde uratowane życie to dla niego ogromny powód do radości. – Nie jest ważne to, co masz, ale kim jesteś w życiu, co robisz- przekonuje.
Kartka od córki w dłoni dawcy
Która z sytuacji z zawodowego życia najbardziej zapadła mu w pamięć? To był dawca, do którego Maciej z zespołem pojechali pobrać narządy. To był młody mężczyzna, trzydziestoparolatek. – Przyjechaliśmy tam w momencie, gdy żegnała się z nim rodzina. Córka, mała jeszcze dziewczynka, 6, może 7- latka, trzymała go za rękę i nie chciała się od niego oderwać. Moja córka była wtedy w takim samym wieku. Jesteśmy wszyscy twardzi, ale wtedy w pokoju obok płakaliśmy jak bobry – opowiada transplantolog.
Wspomina, że gdy rozpoczął przygotowania do zabiegu, zdezynfekował pole operacyjne, dłoń leżącego na stole mężczyzny otwarła się. Wypadła z niej kartka papieru. Córka mężczyzny napisała na niej odręcznie słowa pożegnania. – Takie sytuacje są dołujące. Ale od tego zmarłego pobrano wszystkie narządy, uratował kilka żyć, wiedziałem, że jego śmierć choć nie poszła na marne – opowiada Maciej Romanowski.
Na zdjęciu: W latach 90. w szpitalu na Pomorzonach kierownikiem Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantologicznej był profesor Stanisław Zieliński, sława polskiej transplantologii, pracował tam także doktor Roman Kostyrka. Świetny zespół podejmował się pionierskich wyzwań.

Portal Transplantologia.info wspiera Aegon Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie S.A.


Bieg po Nowe Życie

Czytaj więcej...
Partnerzy